Dziadkowie: Różnice pomiędzy wersjami
Linia 113: | Linia 113: | ||
Niestety rower nie przetrwał do moich czasów choć pewne części zamienne do niego jednak się zachowały. | Niestety rower nie przetrwał do moich czasów choć pewne części zamienne do niego jednak się zachowały. | ||
Zresztą rower Babki też nie wygląda na jakiś słaby, oba nie mają błotników, nie są to więc rowery wiejskich listonoszy. | Zresztą rower Babki też nie wygląda na jakiś słaby, oba nie mają błotników, nie są to więc rowery wiejskich listonoszy. | ||
+ | |||
+ | Nie wiem kiedy zaczęła się dokładnie historia Dziadków. | ||
+ | Mogę jedynie przypuszczać że w celu randkowania Dziadek kupił sobie w porządnej firmie J.Moszczyński na ul Chłodnej zegarek. | ||
+ | [[File:Gwarancja zegarka-2small.jpg|600px]] | ||
+ | [[File:zegarek - 01.jpg|400px]] | ||
+ | [[File:zegarek - 02.jpg|400px]] | ||
+ | [[File:zegarek - 03.jpg|400px]] | ||
+ | [[File:Gwarancja zegarka-1a small.jpg|400px]] | ||
+ | |||
+ | |||
+ | |||
+ | |||
*'''Dziadkowie''' | *'''Dziadkowie''' |
Wersja z 17:01, 18 lip 2021
Dziadek
Mój dziadek Mieczysław Jankowski urodził się w gminie Żyrardów w miejscowości Piotrowina obecnie dzielnicy Zyrardowa - 30 grudnia 1892 roku. Żyrardów leżał wówczas w powiecie płońskim i województwie warszawskim. Właściwie to owo miejsce położenia Ojcowizny wśród rodziny nigdy nie było nazywane inaczej niż Papiernia. Sek w tym że znalezienie jakiegokolwiek oficjalnego potwierdzenia tej nazwy nie udawało się. Udało się to dopiero dzięki stronie link zewnętrzny http://zyrardow-miastojednejfabryki.pl/2020/02/18/jak-zmienialy-sie-granice-zyrardowa/ Można tam znaleźć taki opis z roku 1924:
„Granica północna: biegnie w kierunku północno-wschodnim: od punktu na drodze, prowadzącej z Żyrardowa do folwarku Sokole, w odległości 450 metrów od granicy gruntów fabryki Żyrardów, linją długości 300 metrów do punktu na drodze z osady fabrycznej do wsi Wiskitki w odległości 350 metrów od punktu przecięcia wyżej wymienionych dróg; z tego punktu granicą pomiędzy gruntami fabryki Żyrardów i gruntami wsi Papiernia, vel Piotrowina; granicą między gruntami fabryki Żyrardów i gruntami wsi Kozłowice Stare do szosy z Żyrardowa do Wiskitek; granicą pomiędzy gruntami wsi Teklin Stary i gruntami tejże wsi Kozłowice Stare; a następnie wsi Kozłowice Nowe do punktu przecięcia powyższej granicy z linją rozdziałową pomiędzy gruntami wsi Teklin Stary i Teklin Nowy."
Opisowi towarzyszy mapka
Na powiększeniu zaznaczono, gdzie stały rodzinne zabudowania
Zyrardów i okolice mapka 1934
Rodzicami Dziadka czyli moimi pradziadkami byli Józef Jankowski i Bronisława Jankowska z domu Strzałkowska.
Dziadek miał liczne rodzeństwo trzech braci Stefana, Zygmunta i Karola, oraz dwie siostry Leokadię i Janinę. Brat Stefan zmarł stosunkowo młodo z zawodu był rzeźnikiem. Podobnie rzeźnikiem był Zygmunt, a Karol podobnie jak Dziadek został ślusarzem. Siostry wyszły za mąż za dwu braci Janickich i gospodarowały na ojcowiźnie pod Żyrardowem w miejscu zwanym "Papiernią" co jest nazwą zwyczajową czyli w Piotrowinie. Siostry mieszkały w dwu sąsiadujących ze sobą domach, do czego wrócimy później Po ukończeniu w Żyrardowie szkoły powszechnej Dziadek przeniósł się do Warszawy, gdzie podjął trzyletnią praktykę ślusarską, jednocześnie ukończył wieczorowo trzyletnią szkołę techniczną. W tym czasie w Warszawie mieszkał u wujka Deca. Po ukończeniu szkoły w roku 1913 został powołany do służby wojskowej w armii rosyjskiej.
Mieczysław Jankowski zdjęcie zrobione w marcu 1916 roku i dedykowane bratu Karolowi
Tam służył w 6-tym Ciężkim Dywizjonie Artylerii. Zgodnie z profilem wykształcenia Dziadek pracował jako monter w parku samochodowym.
Dziadek na posterunku w górnym rzędzie pierwszy od lewej
Podczas jakiejś akcji narażając głowę nie opuścił posterunku, za co został uhonorowany medalem Św Jerzego klasy czwartej o numerze, co potwierdza stosowne zaświadczenie.
W carskiej armii Dziadek doszedł do rangi plutonowego.
I jak wynika ze świadectwa wystawionego przez komendanta dywizjonu, Dziadek nie był nigdy w Armii Czerwonej.
Po zakończeniu I Wojny światowej Dziadek wyszedł do cywila i w roku 1918 powrócił do Warszawy i podjął pracę w Dowództwie Warsztatów Lotniczych na warszawskim Mokotowie.
Życie cywila przyszło mu pędzić niezbyt długo, bo już w roku 1920 został ponownie powołany do wojska i dnia 27 czerwca 1920 roku został wcielony do Pierwszego Pułku Lotniczego.
Tam podobnie jak niegdyś w carskiej armii pracował przy maszynach, a konkretnie w warsztatach samochodowych przy pułku.
Właściwie to dość trudno potwierdzić co Dziadek naprawdę robił w armii po powołaniu w roku 1920, bowiem żadne pisemne źródła się nie odnalazły, a jeśli chodzi o Dziadka wspomnienia to ze zrozumiałych względów nie był on specjalnie wylewny...
Zachowała się z tego okresu książeczka wojskowa i jedno zdjęcie. Raczej pamiętam wspomnienia z pogonienia kota Austriakom...
Szczegóły dziadkowej służby wojskowej w Rzeczpospolitej można prześledzić w jego książeczce wojskowej
Zawartość ksiażeczki wojskowej
27 września 1920 roku został Dziadek z armii bezterminowo urlopowany, i do roku września 1921 pracował w Dowództwie Warsztatów Lotniczych. (Centralnych Warsztatach Lotniczych.) Następnych kilka lat Dziadek tułał się po prywatnych firmach pracując jako ślusarz. A były to:
- Fabryka Wyrobów Ozdobnych H. Zielińskiego,
- Zakład Ślusarsko Kotlarski „Młot” na ul Belgijskiej 10 w Warszawie,
- Wytwórni Ślusarskiej „Żelazo Ozdoba” w Warszawie przy Wolskiej 14….
18 sierpnia 1924 roku powrócił do Centralnych Warsztatów Lotniczych na Okęciu gdzie pracował jako mechanik lotniczy - samodzielny monter do września 1927 roku skąd został przeniesiony do Państwowych Zakładów Lotniczych na Okęciu, gdzie był majstrem i kontrolerem technicznym przy remoncie starych i montażu nowych silników lotniczych. Na Okęciu zastał Dziadka wybuch II Wojny Światowej.
Babka
O Babce wiadomo sporo choć nie zachowało się tak wiele dokumentów jak w przypadku Dziadka. Babka Waleria Kwiatkowska urodziła się 5 listopada 1898 roku w Żyrardowie jako córka Jana Kwiatkowskego i Elżbiety Kwiatkowskiej (zd Suskie). Pomimo tego ze wykonywanie fotografii było w owych czasach dość kosztowne, to ponieważ Jan Kwiatkowski był człowiekiem dość zamożnym to zachowały się zdjęcia Babki z wczesnego dzieciństwa. Babka miała starszą siostrę Emilię, która wyszła za mąż za wojskowego chirurga Józefa Ślesickiego i wraz z nim stale mieszkała a Wilnie. Pisze o tym ponieważ na najwcześniejszych zdjęciach występuje ona właśnie wraz z siostrą Emilią.
Krótko po uzyskaniu Niepodległości Babka pracowała min. w wojskowym szpitalu jako instrumentariuszka co ilustrują poniższe zdjęcia
Sądze, że na poczatku lat 20-tych Babka napotkała Dziadka. Jak było dokładnie tego nigdy sie nie dowiemy, ale nie można wykluczyć że zaczęło się od wspólnych wycieczek rowerowych.
Jakby się dokładnie przyjrzeć temu zdjęciu to aby jeździć takim rowerem jak dziadek to trzeba było byc nie lada "kozakiem". Przednia tarcza wygląda na dużą a tylny tryb na jakieś 16 zębów... Przypadkiem odkryłem co to był za rower...
To jest karta rowerowa, co prawda dużo młodsza, ale stanowiąca jednocześnie dowód rejestracyjny roweru. Taaak ! Dziadek jeździł na ZAWADZKIM !!! czyli przedwojennej wyścigówce. Niestety rower nie przetrwał do moich czasów choć pewne części zamienne do niego jednak się zachowały. Zresztą rower Babki też nie wygląda na jakiś słaby, oba nie mają błotników, nie są to więc rowery wiejskich listonoszy.
Nie wiem kiedy zaczęła się dokładnie historia Dziadków. Mogę jedynie przypuszczać że w celu randkowania Dziadek kupił sobie w porządnej firmie J.Moszczyński na ul Chłodnej zegarek.
- Dziadkowie
Dziadkowie pobrali się 28 sierpnia roku 1922
Na początku Dziadkowie zamieszkali na Mokotowie na ul Belgijskiej 14. Nie wiem jaki to ma związek z faktem, że między 1 II 1923 a 28 II 24 Dziadek pracował w firmie o bezpretensjonalnej nazwie "MŁOT" na Belgijskiej 10.
Gdzie mieszkali później uda się z czasem doprecyzować.
Na pewno wrócili do Żyrardowa a w domowym archiwum zachowało się zdjęcie domu, w którym mieszkali. Dom jak widać stał praktycznie na pustkowiu.
W domu tym w roku 1924 i 1928 urodziły sie dwie córki Dziadków. Młodsza z nich Irena Wanda to moja matka...
Kilka a może kilkanaście lat temu matka zażyczyła sobie odwiedzić Zyrardów. Pomimo powierzczownych trudności dom udało sie odnależć, a matce naewt udało się wejść do sieni...
Później Dziadkowie wylądowali na Okęciu wówczas wsi położonej w gminie Skorosze.
Stamtąd prawdopodobnie pochodzi poniższe zdjęcie mojej matki i jej starszej siostry.
Pewno w czasie gdy córki zabawiały się beztrosko "w dom". Dziadkowie podjęli decyzję o budowie domu w Warszawie, a ściślej rzecz biorąc we Włochach pod Warszawą już wówczas zwanych "Miastem Ogrodem"
Włochy wówczas wyglądały tak:
Dziadkowie zakupili działkę położoną przy ulicy Edwarda 10 lub mówiąc inaczej parcelę nr 110.
To ta mała zielona plamka na planie Włoch
Dziadkowie kupili działkę od właścicieli całych Włoch rodziny KOELICHEN
Oczywiście, wiem za ile ALE NIE POWIEM :)
(Współnabywca występujący razem z Dziadkiem, to jego szwagier - pierwszy mąż Dziadka siostry - Janiny, którego udziały zostały spłacone na rzecz siostry Janiny, co dokumentuje stosowny zapis.)
Dom w założeniu miał być w większości przeznaczony na wynajem co miało Dziadkom zapewnić spokojną i bezpieczną starość. Dom miał być dwupiętrowy. Sobie Dziadkowie zapewnili dwa pokoje z dużą kuchnią o powierzchni około 50 metrów kwadratowych. Standard był taki jak większości domów w okolicy czyli "bez wygód" W domu miały być kuchnie węglowe i piece kaflowe. Nie przewidziano także łazienek, wszak w tamtych latach korzystano z publicznych łaźni.
Generalnie plany były wspaniałe.
Niestety w obliczu nadciągającej wojny ambitne plany uległy zawieszeniu, jak się potem okazało..., na zawsze.
Dom stanął w roku 1936 i wyglądał wtedy tak:
Właściwie to dalsza część historii rodziny Jankowskich splata się nierozłącznie z historią tego domu. Historia domu wywiera tez pewien wpływ na historie jak toczyły się losy rodziny. Dlatego opis historii domu przy Edwarda będzie miał swoją oddzielną zakładkę...
Podczas okupacji niemieckiej w roku 1940 Dziadek podjął pracę w Ursusie (wówczas PZInż) przy remontach obrabiarek. Zarobki były dość mizerne więc w kwietniu roku 1941 Dziadek przeniósł się do Polskiego Towarzystwa Zakładów Skody na Złotej 62 w Warszawie, gdzie pracował przy remontach silników samochodowych do lipca 1942. Następnie Niemcy przenieśli Dziadka z powrotem na Okęcie, gdzie w zakładach Junkersa (Frontreparatur Antrieb GL 3255) znowu pracował przy remontach silników lotniczych. Tam Dziadek dotrwała prawie do 1 sierpnia 1944, bowiem wówczas warsztaty zostały zlikwidowane.
Koniec II wojny – PRL
Po wyzwoleniu w marcu 1946 Dziadek podjął pracę w prywatnym zakładzie Ślusarsko Mechaniczny, Wacława Zająca na ul Towarowej 30 w Warszawie Stamtąd we wrześniu tego samego roku trafił do PZInż jako mechanik Samochodowy. Po pół roku pracy trafił do WMW przy ul Łazienkowskiej jako majster ślusarski
W październiku 1947 roku Dziadek zaczął pracować w Stacji Naprawy Silników Samochodowych „Auto-Mil” nr 5 pod zarządem MBP (Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego) w Golędzinowie. W Golędzinowie naprawiano min. Willysy, w ilości pozwalającej na utrwalenie tego jako dokonania pierwszomajowego z czego zachowało się kilka z fotografii.
Dziadek w górnym rzędzie czwarty od prawej
Stamtąd 1 marca 1951 został służbowo przeniesiony do Zakładów Mechanicznych im Marcelego Nowotki w forcie Bema przy ul Wolskiej w Warszawie Tam tez pracując jako kontroler techniczny doczekał emerytury. Mimo wielu lat dość ciężkiej pracy z emerytury ciężko było wyżyć więc Dziadek uprawiał chałupnictwo. Pamiętam przełączniki kierunkowskazów które montował w kuchni i jeszcze parę innych produktów. Chodził tez do pracy „na dniówkę” do zakładu produkującego przeguby krzyżakowe, gdzie wykonywał prace, z którymi inni słabo sobie radzili. Dla przykładu: usuwał z otworów złamane gwintowniki, przywracając wybrakowanym krzyżakom potencjalna sprawność. Wreszcie znalazł się ktoś, kto powierzył mu pracę w pełni wykorzystującą jego umiejętności ślusarskie. Chodziło o krzywiki kreślarskie, które były sztancowane z celuloidu, jednak, aby można było ich używać musiały mieć gładkie krawędzie. Problem w tym że odwzorowywane krzywe nie są wcale łatwe do wykonania, a dodatkowo nie udawało się tego zabiegu technologicznego zmechanizować. Dziadek skręcał je w pakiety i obrabiał pilnikami. Godzinami siedział w suterenie, gdzie stał na stole aby móc pracować na imadle przykręconym do parapetu, który w suterenie zwykle jest dość wysoko. Narzekał tez bezustannie na jakość produkowanych pilników, których tępota mogła się równać jedynie z galicyjskimi chłopami. Niestety pył z celuloidu w połączeniu z grzybem na ścianach sutereny odebrały mu zdrowie, a w dalszej konsekwencji także życie. Dziadek odszedł w roku 1970 i został pochowany na lokalnym cmentarzu we Włochach.